Jednorożec


Moja ciężka faza na kucyki G1, trwa nadal. Wczoraj, trafił do mnie kolejny okaz - Speedy z serii G1. Zamawiając konika, w ogóle nie zwróciłam uwagi na jego oczy. Dopiero gdy przesyłka była w drodze, jeszcze raz spojrzałam na zdjęcia jednorożca i... Zdębiałam. Zauważyłam. Te. Wielkie. Wstrętne. Ślepia. Przynajmniej tak właśnie wtedy sądziłam - że są po prostu oooooobrzydliwe. Zastanawiałam się również, jak to możliwe, że wcześniej, te paskudne oczyska umknęły mojej uwadze. Niestety, towar kupiłam i niepotrzebne zawracanie głowy sprzedawcy spowodowane własną nieostrożnością, byłoby co najmniej nie na miejscu. Postanowiłam więc, że zaczekam na przesyłkę, a potem - doprowadzę kuca do ładu i gdzieś go upłynnię, w zamian za taką liczbę monet, aby zwróciły mi się koszty związane z zakupem i dostawą.

Zazwyczaj, do zawartości nadesłanych paczek dobieram się wyjątkowo łapczywie. Jednak tym razem,  było zupełnie inaczej - białą kopertę otwierałam z niechęcią. Spodziewałam się widoku kucyka, który byłby bardzo piękny, gdyby tylko nie szpeciły go te obleśnie wyłupiaste gały. 
No cóż... Jak się okazało, Speedy do tych wybitnie urodziwych okazów nie należy, niemniej, nawet miło się na nią patrzy. Z kolei jej oczyska, wcale nie są tak dramatycznie brzydkie, jak zdołałam sobie to wkręcić. Nie żeby te "kryształki" nagle mi się spodobały, czy coś.




Zdjęcia kuca, niestety wyszły mi mocno średnio. Tutaj, ciałko Speedy wygląda na różowe, ale w rzeczywistości, jest ono bardziej jasno pomarańczowe, ewentualnie brzoskwiniowe. Z resztą, nie wiem. Nie umiem określić tego koloru, ale dobra - mniejsza z tym. Przy następnej "sesji" postaram się wszystko ogarnąć tak, żeby Speedy na zdjęciach nieco bardziej przypominała samą siebie :D
Ogólnie, konik jest w całkiem niezłym stanie, chociaż mogłoby być lepiej. Grzywa i ogon są gładkie i lśniące, a kryształki w oczach, nie mają zarysowań i innych ubytków.  Znaczki po obydwu stronach tyłka, też są w porządku. Właściwie, jedyną rzeczą do której mogę się przyczepić, to przebarwienia. Poniacz ma kilka brązowych kropek na nogach i na szyi, a ja żadnym sposobem nie mogę ich wywabić. Na prawym boku (między przednią a tylną nogą), konik ma jakiś krótki, rozmazany napis, którego nie widać na moich zdjęciach. Latem będę usuwać tę drobną skazę, a póki co - kucyk musi "żyć" z czyimś autografem na ciele.



Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. W przypadku kucyków z G1, jestem w stanie zaakceptować takie defekty, których u pozostałych generacji, niestety już nie zdzierżę. I za cholerę nie wiem, dlaczego tak jest. Może to urok najpierwsiejszej generacji pony, a może to tylko efekt uboczny mojej fazy.
W każdym razie - czekam na jeszcze jedną przesyłkę, która - mam nadzieję - niebawem do mnie dotrze. Po co ja w ogóle płacę za priorytetowe i polecone, skoro i tak nigdy nie dostaję ich na czas -.-'

Garstka nowości

Yo, yo, yo! A wiecie, co ja mam?


TASIEMCA W JELICIE ❤

Nie ma to, jak nieśmieszny żart na wstępie, nieprawdaż? ^^  No dobrze, ale tak zupełnie na serio, to naprawdę mam coś - jak sądzę - baaaardzo fajnego. 
☙ Świeży towar. Motzny towar. Dobry towar. ❧
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam Wam - od samego patrzenia na mój zacny towar, świat jakby nagle zaczynał różowieć. Rzeczywistość staje się glitchowa i w smaku całkiem słodka. Aw, yisssss! xD
Cóż więc to jest, że jaram się tym jak głupia? Ano, moje pierwsze dwa kucyki z serii G1! 

Sorry, że zdjęcia jak z meliny, ale jestem początkującym żulem.


Kisscurl
Nie sądziłam, że będzie w tak dobrym stanie. Owszem, ma drobne przebarwienia (zwłaszcza na powiekach) i kropkę na przodzie łebka, ale to nic takiego. Z kolei jej włosy, są po prostu piękne. Gładkie, lśniące - nic dodać, nic ująć. Znaczek też jest w stanie idealnym.



Bright Bouquet
Może ten okaz nie należy do najpiękniejszych, ale i tak go lubię. To chyba przez te kwiatki na tyłku. Tyle ich się tam mieści...
W ogóle, ten kucyk również jest w stanie prawie idealnym. Wystarczyło go umyć i obrównać mu wystrzępiony ogon. Na ciałku ma kilka przebarwień, ale są tak mało widoczne, że zupełnie mi nie przeszkadzają. Zaczek też całkiem spoko - kwiatki są całe.



Blushie
Właściwie, to trafiła mi się przy okazji kupowania kucyków, które opisałam wyżej. Po prostu była z nimi w zestawie - więc wzięłam. Jest to moja druga Blushie i tym razem - w bardzo dobrym stanie. Poprzednia Blushie którą kupiłam razem z innymi dwoma kucykami G3, już niestety nie jest taka ładna. I nawet w którymś poście, narzekałam na ich stan. Jak mnie najdzie wena na jojczenie, to pewnie wstawię zdjęcia tamtych paskudztw. A tymczasem... Lepiej patrzeć na kucyka, który jest naprawdę miły dla oka (chodzi mi o stan, nie o formę).


Póki co, to będzie na tyle. Dodam tylko, że osoba sprzedająca koniki, była naprawdę urocza. Jakaż to miła odmiana, po moich przebojach z niektórymi ogłoszeniodawcami ^^

Zapomniany kucyk

Yo,
W czasie mojego blogowego milczenia i kucykowej biedy, w łapska wpadł mi jeden, całkiem ciekawy okaz. Swoją skromną zdobycz doprowadziłam do względnego porządku i schowałam, aby żadna z moich futrzanych poczwar się do niego czasem nie dobrała. I tak oto, mały, różowiutki kucyk, przepadł w czeluściach szafki (tja, kucyki nadal czekają na swój własny regał).

Ponieważ na krótko "wracam do świata żywych", to i nawet sobie przypomniałam o moim ostatnim nabytku. Czyż nie wygląda uroczo? Nie wiem tylko, czy jest to Sundance, czy Sunsparkle.


Jak widać, kuca w życiu swoje przeszła. Ma drobne, rozmyte, ledwo dostrzegalne przebarwienia na ciałku. Kropki nad brwią, póki co zmyć nie mogę, jednak mam nadzieje, że w końcu mi się uda. Włosy kucyka były mocno skołtunione, jednak udało mi się je jako tako rozczesać. Niestety, nadal pozostają szorstkie i matowe. Intensywne wcieranie odżywki w te zmaltretowane kłaki, również nie przyniosło wymiernych efektów. Trudno się mówi. A z kucyka i tak się cieszę.
W ogóle, z tej serii chciałabym zdobyć wszystkie okazy, a zwłaszcza Light Heart.

Niezidentyfikowany okaz G4

Jak już zdążyłam wspomnieć milion razy, za G4, delikatnie rzecz ujmując - nie przepadam. Rzecz jasna, wyjątek stanowią śliczne, smukłe alikorny, których wodogłowia są mniejsze, niż u kucyków podstawowych. Także, wielkogłowe pokurcze, zazwyczaj omijam szerokim łukiem, bo ani toto ładne, ani pasujące do całej reszty okazów w mojej kolekcji.
Niestety, w centrum dowodzenia, najwyraźniej wystąpił jakiś błąd. Błąd krytyczny. I nie wiem, czy to bardziej wynik mojej skrajnej desperacji, czy efekt pogłębiającej się frustracji (chwilowo jestem na kucykowym głodzie), ale... Jakże bardzo spodobało mi się to coś: 

Problem w tym, że:
Zostało to już sprzedane. Nie wiem ani jak się okaz nazywa, ani z jakiej pochodzi serii. Próbowałam go odszukać, ale nic z tego nie wyszło. Czy byłby ktoś w stanie uświadomić mnie, co to za kucyk? Byłabym bardzo wdzięczna ^^

Larva być niepocieszona. Larva być zła.

Elo, mordeczki.


Niestety, nie zaprezentuję Wam dzisiaj żadnych nowych kucyków, bo najzwyczajniej w świecie - nie mam nic ciekawego do pokazania. Możecie natomiast liczyć na pokaz mojego wrodzonego chamstwa i prostactwa. Może być?
Dobra, jedziem z tym koksem.

W początkowym okresie mojego zbieractwa,  miałam chyba jakieś wyjątkowe szczęście. Nie musiałam specjalnie szukać, a nowe poniacze, niemalże same wpadały w moje oślizgłe macki. Sprzedający byli zawsze uczciwi i oragnięci, dodatkowo - w większości bardzo mili, lub po prostu neutralni. Nie miałam powodów do narzekań i ich nie szukałam. Było dobrze. Do czasu.

W późniejszych fazach mojej kucykowej fiksacji, niestety już nie było tak różowo. No cóż, prędzej czy później, coś musiało się zepsuć. Coraz częściej trafiałam na sprzedawców, którzy z uczciwością, mieli mniej więcej tyle wspólnego, ile ja mam z człowiekiem reprezentującym sobą uosobienie kultury i taktu. 
Zachowując względny spokój, byłam skłonna z ledwością "przełknąć" brak rzetelności coraz to liczniejszych ogłoszeniodawców. Z resztą, jak się takich delikwentów trochę "przyciśnie", to z reguły coś (zazwyczaj niewiele, ale dobre i to) zaczyna do nich docierać. I nagle okazuje się, że taki gnuśny element jednak potrafi ruszyć dupsko i zrobić dobrej jakości zdjęcia towaru i je grzecznie podesłać zainteresowanej osobie. Można? Można.
Pomijając przeboje ze sprzedawcami, odniosłam wrażenie, że na polskim kucykowym rynku, to ogólnie nastała bieda. 
No trudno - pomyślałam. - Poczekam na lepsze czasy.
I zajęłam się milionem innych rzeczy, a kwestie związane z kucykami, postanowiłam odłożyć na czas bliżej nieokreślony.

W przeciągu kilku ostatnich dni, miałam trochę więcej luzu. Mogłam więc sobie pozwolić, na porządne przetrząśnięcie serwisów z ogłoszeniami. Zainteresowało mnie kilka ofert, więc doszłam do wniosku, że w sumie, to przeznaczę trochę kasy na pierdoły, [gimb: mode on] bo nikt mi przecież nie zabroni. Bo mogę. Bo tak. I w ogóle, to YOLO. [gimb: mode off]
Poziom mojej pazerności gwałtownie podskoczył, serce zaczęło bić szybciej i ciesząc się jak głupi bateryjką, niemal z prędkością światła napisałam wiadomości do ogłoszeniodawców. Już nawet nie wiem na co liczyłam (poważnie, nie pamiętam, co ja wtedy sobie myślałam, bo zalała mnie taka fala szczęścia, jak ćpuna na widok jego ulubionych dropsów), w każdym razie - rozczarowałam się srogo i boleśnie xD

Poniżej, przedstawiam pięć największych hitów. Jednocześnie, pozwolę sobie nie wdawać się w szczegóły.

I. Zastanawiam się, czy babsko jest tak głupie, czy złośliwe. A może to zwykłe lenistwo. Nie umiem ocenić. Pisałam do facetki ileś razy i zawsze dostawałam zdawkowe, bezwartościowe odpowiedzi. Prosiłam (póki co, tylko raz) o zdjęcia towaru, ale wykręcała się brakiem czasu, i obiecywała, że prześle mi je później.  Zdjęć jak nie było - tak nie ma. Informacji zwrotnej również nie otrzymałam, a wiem, że babsztyl moje wiadomości przeczytał.

II. Kolejna pani, sprzedała cały zestaw koników innej osobie, mimo że byłam pierwszą w kolejności klientką. Dlaczego? Bo przelew drugiej osoby dotarł szybciej, niż mój.
Kobieta od której chciałam kupić kuce, zadała pytanie czy rezygnuję. Najszybciej, jak to wtedy było w moim przypadku możliwe, powiadomiłam ją, że nie rezygnuję i wyjaśniłam powód mojego opóźnienia - a była to sprawa, której przeskoczyć naprawdę nie mogłam. Dowiedziałam się jednak, że ona już te kucyki sprzedała, bo uznała, że zrezygnowałam.
Wytłumaczyłam tej pani, że cywilizowany człowiek, to raczej informuje sprzedającego, jeśli ma zamiar zrezygnować z zakupu.  I że jak się zadaje pytanie, to wypada przynajmniej zaczekać na odpowiedź. 
Serio, poczułam się potraktowana jak jakiś troglodyta.

III. Ok, no to - następna paniusia. Z jednego konta pisałam z zapytaniem o możliwość zakupu kucyków na sztuki. Dowiedziałam się, że w ogóle nie ma takiej możliwości. No po prostu jedno, wielkie NOPE i koniec. No dobrze, skoro tak... Napisałam z drugiego konta i o dziwo - kucyki były jak najbardziej dostępne pojedynczo. WTF?

IV. Są takie ogłoszenia, w których jest możliwość wybrania sobie pojedynczych kucyków. Wszystko ładnie pięknie. Piszę do takich osób, wymieniam okazy które mnie interesują, po czym dowiaduje się, że tych, to już ni ma. Po czym, sprzedający łaskawie dodaje - "no ale może sobie pani wybrać inne". I jak coś takiego czytam, to się we mnie gotuje. Kurwa. Jego. Mać. Jak bym chciała inne, to bym sobie inne wybrała. I nie potrzebuję do tego specjalnego pozwolenia od sprzedającego.
A jeśli coś jest niedostępne, to wypadałoby jakoś zaznaczyć to w ogłoszeniu.

V. Brak reakcji na wiadomości. Piszę do dziuni czy tam dziuńka, że interesują mnie okazy takie, a takie i bla, bla, bla. Wszystko grzecznie, pięknie i kulturnie (jak zawsze, bo wbrew pozorom, staram się być dla ludzi uprzejma). No i czekam na odpowiedź. Czekam i czekam i jej nie dostaję, bo sprzedający chyba nawet nie widzi potrzeby odczytywania wiadomości które dostaje.

Oto moje dramaty xD 
Nic wielkiego, tak w sumie. Co jednak nie zmienia faktu, że pewne zachowania i nieustannie powtarzające się sytuacje, trochę wyprowadzają mnie z równowagi. Tak, jestę cholerykę i sieję zniszczenię (ale nie w internetach, bo nie ómję). W internetach, to ja zwykły kasztan jestem i mogę sobie co najwyżej poutyskiwać na $ł!tcZ! bl0g@$kó - o właśnie tak, jak to dzisiaj miało miejsce :D
____________________
Info:
Nie mam nic do gimnazjalistów. Zaznaczam, że gimbus to stan umysłu i może dotyczyć osób we wszystkich grupach wiekowych.
Dziękuję za uwagę.