O wszystkim i o niczym*


Dlaczego w towarzystwie nie przyznaję się do kolekcjonowania kucyków?
Bo nie widzę takiej potrzeby. Uważam, że im mniej ktokolwiek o mnie wie - tym lepiej.  To nie jest tak, że doskonale ukrywam się ze swoim hobby, bo panicznie się obawiam reakcji innych. Prawda jest taka, że opinie ludzi na temat tego co lubię, obchodzą mnie raczej średnio.
Kucyki stoją sobie na szafeczce na poddaszu. Poddasze, to miejsce w którym spędzam większą część wolnego czasu jesienną i zimową porą. Zazwyczaj nikt tam do mnie nie przyłazi, bo to mija się z celem. Ot, kilka brzydkich, ascetycznie urządzonych pomieszczeń, bardziej przypominających garaż typowego Janusza - majsterkowicza, niż normalną, nadając się do mieszkania przestrzeń. Żadna atrakcja, ale ja to lubię.
No i tak się zastanawiałam - czy gdyby ktoś kiedyś zawlókł swój tyłek na moje poddasze i zobaczył kolekcję poniaczy, to... Czy taki człowiek, uznałby mnie za "mjęłntkoł paróweł", tylko dlatego, że zbieram gumowe koniki? Cóż, jeśli chodzi o znajomych, najpewniej uznaliby to za kolejne moje dziwactwo i wszystko zostałoby po staremu :D A obce osoby? Hmmm... Pojęcia nie mam. Chociaż... Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że wzięliby mnie za niezrównoważoną psychicznie kociarę, która jest ciotą ostatnią i zbierając gumowe potworki, rekompensuje sobie jakieś deficyty z dziecięcych lat xD 

Czy kolekcjonowanie i pielęgnacja kucyków to moje jedyne hobby?
Otóż - nie. Lubię robić wiele, wiele, naprawdę wiele innych rzeczy. I są to zazwyczaj (stereo)typowo męskie zajęcia. I dobrze mi z tym. 
W zasadzie, zbieranie koników to moja jedyna (stereo)typowo damska pasja. Jednak równowaga zachowana być musi :D
A skoro już przy tym jestem, dodam, że nie rozumiem dwóch rzeczy:
#1 Ciśnięcia innych, tylko dlatego, że mają nieszkodliwe hobby, odbiegające od ustalonych norm społecznych. Serio, ja nie mam problemu z tym, że np. jakiś facet też lubi zbierać koniki. Jeśli mu to odpowiada, to ok. I wcale nie mam zamiaru nazywać takiego człowieka "spierdoloną ciotą", czy jakoś podobnie. 
#2 Wmawiania komuś, że skoro ma takie hobby, to znaczy, że ma nudne i nieciekawe życie. Doświadczyłam tego, gdy wspominałam, że między innymi lubię zbierać znaczki i przepadam za grą w szachy. Pewne rzeczy, kojarzą się niektórym z nołlajficznością na 99 levelu. 

A ja czekam, czekam, czekam...
I czekam i czekam, czekam i czekam... Na całkiem sporą (przynajmniej jak na mnie) ilość kucyków. Zamówiłam koniki z serii G2 oraz G3. Sześć koników jest białych, pozostałe trzy są w innych kolorach. 
Nie ufam poczcie polskiej, więc zastanawiam się, kiedy (i czy w ogóle) dotrą do mnie przesyłki. 
Cieszę się, ponieważ na zdjęciach, większość kucyków wyglądała, jakby była w dość dobrym stanie. Jednak wiem, że jeden z białych, niestety jest koszmarnie zmaltretowany. Mam jednak pewien pomysł na reroot i w wolnym czasie (a mam go stanowczo za mało), doprowadzę tego gnojuska do porządku :3

_______________
* Dobra, tytuł miał być po prostu "Pierdolenie o Szopenie". No ale ok, jakoś się pohamowałam i jest jeszcze w miarę przyzwoicie. JESZCZE.

9 komentarzy:

  1. ja to nie rozumiem tego, co komu do tego, co ktoś zbiera, kolekcjonuje, lubi.
    o moim kolekcjonowaniu kucyków wiedzą najbliższe mi osoby, czasami nawet zdarza się, że mi kupują kucyki (na targach staroci bądź w lumpeksach) bo wiedzą że zbieram i być może akurat takiego nie posiadam a się napewno ucieszę.
    inne osoby z mojego otoczenia dowiedziały się o tym przypadkowo podczas jakiejś rozmowy np. zostałam wyśmiana, pytana wielokrotnie po co, dlaczego, w jakim celu, na co mi to, czy nie mam co robić itp. itd. dyskusja przeze mnie została bardzo szybko ucięta ponieważ prowadziła do nikąd, ani oni mnie nie zrozumieją ani ja nie próbuję ich zrozumieć co im to przeszkadza.
    podsumowanie było takie że mam już! 25 lat i chyba mi się nudzi, nie zajmę się tym co potrzeba tylko zbieram głupie zabawki.
    lubię, chcę i będę to robić a co pomyślą o mnie inni to mam w dupie.
    na widok mojej szafy z kucami jest zawsze uśmiech do ucha i robi duże wrażenie, potem zaczynają się głupie pytania i gadka.
    nie mam zamiaru ukrywać tego co robię, hobby jak każde inne... zbieranie znaczków, pocztówek, monet...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tego nie rozumiem. Dla mnie sprawa jest prosta - niech każdy robi co chce i kolekcjonuje co chce, jeśli nie szkodzi przez to innym.
      Najważniejsze, że twoi bliscy rozumieją i akceptują twoje hobby.

      Reakcji osób które Cię wyśmiały, totalnie nie ogarniam. Wszyscy nagle są tacy "poważni" i "dojrzali", nieprawdaż? Tylko niestety, o ich braku powagi i dojrzałości świadczy to, jak reagują na coś, co wydaje im się dziwne i może nawet bezsensowne.
      Nie ich kasa, nie ich hobby, nie ich sprawa - tyle w temacie.
      O boru najzieleńszy, JUŻ(!!!) 25 lat! Na muchomorka nakrapianego, jakiż z Ciebie matuzalem! Babciu, weźże się w garść i grzybiej jak należy, a nie wydziwiaj... Oczywiście żartuję.

      Miałam kiedyś ciekawą sytuację. Ponieważ niestety wyglądam na o wieeeeeeeeele mniej lat niż mam w rzeczywistości (to utrudnia mi kupno alkoholu i zawsze proszą o dowód), zostałam kiedyś zaczepiona na dziale z zabawkami. Akurat poszukiwałam jakiegoś ładnego, kucykowego prezentu dla córki mojej przyszywanej kuzynki. Ponieważ wiem, że dziewczynka bardzo szanuje swoje zabawki, nie miałam specjalnych oporów, żeby wydać jakąś konkretną sumkę. No więc chodziłam, uważnie oglądałam te kucyki, żeby wybrać możliwie najładniejsze, aż tu nagle... Zaczepiła mnie jakaś obca kobieta. Popatrzyła na mnie i wyraźnie zniesmaczona skomentowała mniej więcej tak:
      /Taka duża dziewczynka, a jeszcze się bawi? / Bo moja córka jest młodsza, a już z takich rzeczy wyrosła/
      I tak dalej, i tak dalej.
      Powiedziałam jej, że to dla córki kuzynki, ale ta pani najprawdopodobniej była z tych, co i tak wiedzą lepiej. Dyskusję postanowiłam szybko zakończyć.

      Usuń
  2. Ja o swoim hobby mówię wprost - jak się komuś moja osoba z powodu takiej rzeczy nie widzi, to w zasadzie jest to tylko i wyłącznie problem owego "ktosia". Tak więc moi znajomi wiedzą, że kolekcjonuję, moi rodzice też wiedzą i nawet mi dopingują, mój facet wie i zdarza się, że przywlecze mi nawet nowego kuca do kolekcji ;) Moje młodsze rodzeństwo i kuzynostwo też zbiera, więc tworzymy taki trochę kolekcjonerski klan :) Uważam, że trzeba robić co się lubi i nie patrzeć na innych, bo człek z tych zmartwień by tylko szybciej do grobu trafił ku uciesze hejtującej gawiedzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i bardzo dobre podejście. Najważniejsze, żeby samemu żyć w zgodzie ze sobą, a jeśli innym to nie odpowiada - to już ich problem.
      A kucyki są fajne i jeśli ma się "pod ręką" innych kolekcjonerów, to od razu robi się raźniej :D
      Co do ludzi którzy hejtują... Chyba jeszcze jestem w stanie zrozumieć hejt na bronies-fanatyków, którzy na kucykową rzeczywistość usiłują "nawrócić" chyba każdego. Ale hejt na osoby, które nikomu niczego nie chcą narzucać i spokojnie zbierają sobie koniki, jest zdecydowanie bezsensowny i bezpodstawny.

      Usuń
  3. Zaczęłam zbierać -nie uważam się za kolekcjonera przy paru sztukach- dopiero od tego roku, bo gdzieś na blogu lalkowym zobaczyłam zdjęcia kucyka g2 i nagle... powrót do dzieciństwa. Tak bardzo zapragnęłam mieć swojego pierwszego w życiu kuca, na którego mnie w końcu będzie stać i będzie tylko mój! Staram się oszczędzać, bo ciągle słyszę,że "a po co to? a tyle i tyle kosztowało!? byś przelała to na konto oszczędnościowe".
    Ale oprócz kucyków (też czekam na paczkę) zbieram lalki ;) tym sposobem mam pierwszą w życiu Barbie... ORYGINALNĄ ;D
    Nie żałuję żadnych pieniędzy wydanych na kucyka, czy na lalkę. :)
    A o moim małym hobby wiedzą tylko mój narzeczony i mama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie ma jedynej, słusznej definicji kolekcjonera. Można nim być nawet przy kilku sztukach - każdy od czegoś musi zacząć.
      Pewne marzenia z dzieciństwa, pozostają z nami chyba do końca życia. Jako dziecko, na niektóre swoje koniki musiałam zarobić - czy to poprzez zbieranie truskawek, albo wykonanie drobnej pracy dla sąsiadki, w postaci odchwaszczania ogródka :D Ale jeju, jaka to była satysfakcja wtedy... Że sama zdobyłam kasę i bezkarnie mogłam ją, jak to niektórzy mówili "przepieprzyć na jakieś badziewie".

      Pytania typu: /po co?/ dlaczegóóó?/ za ile?/ eh?/ nie za drogie toto?/ nie lepiej wydać te pieniądze na coś pożytecznego?/
      są bez sensu. Twoje hajsy, twoja sprawa, wydajesz na co chcesz, a inni niech się zajmą własnymi wydatkami (bo sami, z pewnością zawsze kupują jedynie te przydatne, arcyużyteczne rzeczy xD ).

      Lalki też są bardzo spoko. Ich piękno dostrzegam dopiero teraz.

      W ogóle, ciekawym zjawiskiem jakie pamiętam z dziecięcych lat, było przynoszenie lalek do szkoły. Dziewczynki bawiły się nimi na przerwach. Była taka "elita", która zawsze miała najnowsze i najdroższe Barbie. I te dzieciaki, serio uważały się za lepsze od innych. Wykładnikiem wartości człowieka w mojej podstawówce było to, jak drogie zabawki (i ile ich) kto ma.

      Usuń
  4. Świetnym przykładem tego,że każdy zbiera co chce jest Mars.- blog lalka w pudełku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm o moim hobby wiedzą wszyscy, pewnie przez to że gdy wejdzie się do mojego pokoju nie da się tego nie zauważyć ;D Mama mi pomaga, wspiera mnie :) można nawet powiedzieć że zbieramy razem te kuce, gdyż bardzo często jest tak że jakiś kuc zwłaszcza g1 mi się tak sobie podoba a mama bierz go bierz jest śliczny ja już ci dam kasę na niego :D przyjaciele moi też o tym wiedzą i nie mają nic przeciwko sądzą że to moja pasja i dobrze,a resztę ludzi co o tym sądzi czy im się to podoba czy nie mam głęboko w czterech literach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, te regały zapełnione konikami... ^^ Fajną masz mamę :D Przynajmniej nikt Ci nie jojczy nad głową, że "łobosz, kolejny kucyk" xD

      Usuń