Jakiś czas temu, a konkretnie - prawie pod koniec zeszłego roku, zamówiłam sobie dwa warianty Morning Glory. Cieszyłam się, ponieważ kucyki na zdjęciach wyglądały naprawdę w porządku. Dodatkowo, zostałam zapewniona, że obydwa okazy, zdecydowanie są w dobrym stanie. Tja.
Princess Morning Glory (Royal Castle Ballroom - 1999)
Niby wszystko jest jak należy - obydwa kryształki w oczach, włosy nieprzycięte i bez kołtunów, ciałko bez przebarwień... Po prostu wspaniale.
Tylko, że nie #1
Przedstawiam dość kiepskie zdjęcie, na którym widać fragment sfatygowanego tyłka kucyka.No dobra, ja wiem, że jakość fatalna i w ogóle - całość wygląda dość dziwnie, ale serio, fotografem jestem wybitnie kiepskim.
No dobra, a teraz - do rzeczy. Zdaje się, że ktoś kucyka w dupę ugryzł, lub dźgnął długim, ostrym szponem. O tym drobnym mankamencie, niestety poinformowana nie zostałam. A szkoda.
Princess Morning Glory (Princess Friends - 1999)
Tutaj, sama jestem sobie winna, bo nie sprawdziłam, jak powinna wyglądać kompletna MG.
Generalnie, cały czas wydawało mi się, że z kucykiem coś jest nie tak. Zupełnie, jakby czegoś mu brakowało. Ale z drugiej strony, konik wyglądał, jakby wszystko miał na właściwym miejscu.
MG pamiętałam jak przez mgłę - wiedziałam tyle, że ma koronę i że w dzieciństwie zupełnie mi się nie podobała. Uznałam więc, że właśnie to jest źródłem moich podejrzeń, że kucyk może być wybrakowany. Stwierdziłam, że zaczynam popadać w paranoję i postanowiłam kupić nieszczęsną MG. Jednak "paranoja" zaczęła się nasilać i postanowiłam, że dla świętego spokoju, jednak kucę sprawdzę. Pomyślałam, że pewnie wyjdzie na to, że kupionemu kucykowi niczego nie brakuje i to ja jestem przesadnie podejrzliwa.
Tylko, że nie #2
Otóż, w koronie jest dziura, takie małe wejście na koreczek z puklem niebieskich włosów, których to, w pakiecie z kucykiem już nie dostałam.
No nic. Ugryziony/dziabnięty tyłek pierwszej MG jeszcze jakoś przeżyję. Natomiast, jeśli chodzi o drugą MG - to w ogóle jej nie uznaję. Jeśli znajdę gdzieś odpowiednią głowę z niepoobcinanymi włosami, to po prostu wstawię ją na miejsce tej z koroną. Jednak póki co - kucyk jest, ale jakby go nie było.
Yo, bardzo zacne kuce dołączyły do stada jak widzę :) Powiem Ci tak - sprzedawcy, którzy nie zajmują się kolekcjonowaniem na co dzień, gęsto często nie zwracają uwagę na "pierdoły" jak szrama na tyłku albo brak pluga do włosów - Ciebie to wkurza, mnie też by najpewniej wkurzyło ale zwykły zjadacz chleba w tym temacie się może orientować średnio i nawet rzeczonych wad nie zauważyć. To takie moje spostrzeżenie bazujące na fakcie, że na kontakcie z wszelką maścią sprzedających zjadłam prawie zęby ;) MG Princess ma za to bardzo ładny ogon, który nie zdarza się u niej wcale tak często - najczęściej widuję jakieś opitolone przez fryzjera-sadystę wariacje.
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że prawie zacne.
OdpowiedzUsuńCo do sprzedawców, to po części się z Tobą zgodzę, a po części nie. Generalnie, nie chodzi mi o to, żeby każdy był znawcą. W żadnym wypadku czegoś takiego nie wymagam. Bardziej mi chodzi o dokładne sprawdzanie sprzedawanego towaru, zarówno jeśli są to kucyki, jak i inne przedmioty. Po prostu, przed wystawieniem jakiegokolwiek przedmiotu na sprzedaż, wystarczy go w miarę dokładnie obejrzeć i powiadomić klienta o ewentualnych wadach.
Kurczę, święta nie jestem, nie mam rentgena w oczach i radaru wad w płacie czołowym. A jednak, dokładne sprawdzenie jakichś przedmiotów nie sprawia mi problemu i nie jest czasochłonne. A czasem, lepiej oszczędzić rozczarowań klientowi.
I nie to, że po ludziach cisnę, czy coś. Ot, mam zwykły ból dupy wywołany cudzą niedokładnością. A co sobie ponarzekam, to moje xD
Spoko loko, nie miałam na myśli bynajmniej krytyki pod Twoim adresem, tylko ot tak sobie, dokonałam luźnego spostrzeżenia ;) Mnie też wkurzają nierzetelne opisy albo zdjęcia - miałam ostatnio sytuację, gdzie licytowałam na szwabskim Ebayu zestaw kucyków w których skład wchodziła m.in. niemiecka wersja Starshine - okaz dość rzadki i drogi. Zdjęcia były niekonkretne i kuc wyglądał na nich jakby był brudny - pytam wobec tego sprzedawcy, jak się sprawy mają, dostaję odpowiedź jakoby kucyki były w stanie bardzo dobrym ale wymagające "odświeżenia". Dobra, myślę sobie, niech będzie i radośnie przystępuję do licytacji. Wygrałam, wyszło tego może z 30-parę euro z wysyłką, więc nie strasznie wielkie pieniądze, paka dochodzi, z bananem na gębie otwieram przesyłkę i tutaj następuje lekka konsternacja - Starshine i owszem, jest utytłana jak przysłowiowa święta ziemia ale brud ewidentnie na tyle mocno "wżarł" się w ciało, że ni cholery się tego nie da doczyścić. Plus, kuc obsiany był pierdyliardem tzw. "age spots" - myślałam, że wyjdę tam z siebie i nie wrócę zachowując poprzedni stan zdrowia umysłowego. Więc cóż, reasumując, nachalne wkręcanie, że rzecz jest w stanie bardzo dobrym, gdzie ewidentnie nie jest, wkurza mnie wręcz niemożebnie i w takim przypadku się z Tobą zgadzam - w przypadku Twojej MG sprzedawca mógł za to np. nie wiedzieć, że niebieski pukiel włosów w ogóle wchodzi w skład kompletu, o ile nie miał kuca od nowości albo nie był kolekcjonerem :) Dobra, znowu się rozpisałam, długi weekend i zbyt wiele wolnego czasu służą chyba filozoficznym wynurzeniom :P
UsuńWiem, wiem. Ale nawet jeśli byłby to krytyka moich wynurzeń i poczynań, to też nie miałabym nic przeciwko. Każdy ma prawo do swojego zdania i staram się to szanować.
UsuńNo, no... Na niemieckim ebayu takie rzeczy... Kto by pomyślał. Generalnie, na ebayu nigdy nic podobnego mnie nie spotkało, tym bardziej, że mam kilka szwabskich koników w kolekcji. No ale, ja na ebayu bywam raz na ruski rok.
Sprzedawca nieźle zrobił Cię w jajo. Na samą myśl o takim zachowaniu "wystawiacza", aż krew człowieka zalewa. Gdzie podziała się uczciwość... W każdym razie, niektóre osoby to aż się proszą, żeby je odnaleźć i wetknąć im wadliwy towar centralnie i głęboko w rzyć. Bez wazeliny.
Współczuję nieudanego zakupu. Wiem, że są jakieś metody likwidowania takich przebarwień. Podobno działa usmarowanie zanieczyszczonych miejsc wodą utlenioną w kremie i wystawienie pod lampę UV. Na drobnych, plastikowych elementach sprawdza się to świetnie (i nie wywabia oryginalnego koloru). Ale jak by to zadziałało w przypadku kucykowej gumy, to już nie wiem.
Mam wrażenie, że ludziom coraz bardziej zależy tylko na tym, żeby coś "opchnąć". Oni będą się cieszyć, że zarobili jakieś monetki, a o tym, że klient może być zawiedziony i wściekły, to już nie pomyślą.
Jeśli chodzi o MG z koroną, to chyba była ona po córce właścicielki. Generalnie, osoba sprzedająca była naprawdę uprzejma i chyba nie chciała źle. Zdaję sobie sprawę z tego, że mogła nie wiedzieć. Ale znowu z drugiej strony... Jak w czymś jest wielka dziura, to często znaczy, że najwyraźniej jest ona do tego, żeby coś w nią wetknąć. No ale dobra, może faktycznie umknęło to osobie sprzedającej, więc nie posądzam jej o złe zamiary.
Ponieważ nie mam odpowiednich włosów - MG dostanie wszczep z neonowo różowych kłaków.
Wolnego czasu mogę tylko pozazdrościć. Udanego wypoczynku ^^
Ja i tak gratuluję zakupu bo tej Morning z ruchomymi nogami nie posiadam i sama sie na nią zasadzałam. Ale była ona stosunkowo tania i rzadko się pojawia więc kuc jak się patrzy. Przynajmniej ma kryształki. :)
OdpowiedzUsuńDziękować.
UsuńSzczerze, to tego modelu też nawet nie szukałam. Jak się trafił, to wzięłam, bo na punkcie MG, ostatnio miałam jakąś obsesję.
Okaz wygląda z twarzy dość sukowato, ma to nieszczęsne ukąszenie na tyłku, ale i tak się cieszę. A kryształki piękne. I dobrze się trzymają na miejscu.
I zgodzę się, że o tych niebieskich włosach mógł nie wiedzieć ale szrama to tyłku jest dosyć dobrze widoczna. Ale w większości przypadków ludzie olewają takie rzeczy bo nie sądzą,że taka pierdoła ma jakieś znaczenie. Pewnie gdyby to była książka z pomazaną okładką to już by coś świtało a tak to przecież tylko kawał gumy. Aczkolwiek Ci ludzie nie wiedzą, że wysyłają je kolekcjonerom co oznacza,że zupełnie nie myślą o tym, że np. takiego kucyka dostałoby dziecko. I tu już się robi nie fajnie. Wysyłać komuś coś brudnego? to naprawdę nie jest fajne. To tak jak by sprzedać używaną nie upraną albo poplamioną koszulkę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Dlatego o to, że brak pukla włosów, sprzedawcy nie obwiniam.
UsuńWłaśnie zastanawiam się - czy olewają takie szczegóły, czy ukrywają je specjalnie. Nic do ludzi nie mam, no ale kurde, pewne rzeczy są tak bardzo widoczne, że nie sposób ich nie zauważyć.
Co do konkretnego przykładu książek, to miałam raz taką jazdę przy kupnie używanej, że tylna okładka była cała w bruzdach. Dało się zobaczyć, dało się wymacać, a sprzedający nie wspomniał o tym nawet słowem.
Nieważne komu ludzie wysyłają - czy kolekcjonerom, czy dla czyjegoś dziecka do zabawy. Jeśli się wysyła komukolwiek jakikolwiek towar, to trzeba o ewentualnych wadach uprzedzić. Nawet, jeśli to "tylko dla dziecka" do "wytarmoszenia". Wypada o wszystkim informować, choćby ze względu na szacunek do drugiej osoby.
Zaraz, ja chyba zaczynam już srogo bredzić xD
Po mojemu to nie bredzisz. Miałam na myśli tylko sytacje, że my sie pieklimy jak mają jakieś skazy ale myjemy i ogarniamy bez problemu. Ale wyobraź sobie, że sprzedający jest przekonany, że kucyki są dla dzieci. No to czy nie powinno być mu wstyd wysyłając coś brudnego? Ja wiem, że każdy i tak sam sobie umyje lub upierze no ale do ciężkiej cholery nie wysyłasz komuś przepoconej koszulki z plamami bo przecież "sam sobie upierze". Jest to po prostu wstrętne. I właśnie masz całkowitą rację, że jest to całkowity brak szacunku dla drugiej osoby. Aczkolwiek jak patrzę na swoich klientów w pracy (księgarnia) i widzę wyplute gumy na talerzyku zamiast np. zawinięte w serwetkę, dzieci biegające i rozwalające i kopiące wszystko dookoła a rodzić ignoruje ten fakt czy ludzi, którzy nie potrafią wypowiedzieć zdania "płacę kartą" tylko rzucają kawałek plastiku na ladę to dochodzę do wniosku, że jakoś ta kultura i szacunek zanika kompletnie w codziennych relacjach a co dopiero kiedy wszyscy czują się bezkarni bo są anonimowi. Każdy swoje żale ma :p Aczkolwiek są to tylko drobne spostrzeżenia a przy średniej że 8/10 klientów zachowuje się w ten sposób i nie widzi niczego złego jest to po prostu przykre. I myślę, że niektórzy sprzedający przez internet być może nie zwracają uwagi na szczegóły bo chcą się tylko pozbyć towaru. A innych to po prostu nie obchodzi. Obchodzi ich dopiero wtedy jak trzeba napisać, że "Unikaty" a przychodzą brudne i zniszczone czego np.nie widać na zdjęciach co według mnie jest działaniem z premedytacją. Ja wiem, ze olx kompresuje fotki i na serwisie widnieją w o wiele gorszej jakości ale dlatego się sprawdza takie rzeczy a kiedy już idzie pytanie wprost to znaczy że ktoś po prostu przemilczał prawdę. Ja raz napisałam na allegro do sprzedającego Nightmare Moon za 25zł, czy ma nr seryjny pod kopytami. Nigdy nie dostalam odpowiedzi a dużo osób kupowało te kucyki bo wszyscy myślą, że to oryginały a na pierwszy rzut oka ciężko jest odróżnić oryginał od fakie bo są niemal identyczne. Jest to smutne. Bo wystarczyło, że by odpisał "nie nie ma nr" a tak jak mnie zlał to wiem na 100%, że jest świadomy oszustwa jakiego dokonuje. A najlepsze jest to,że większość ludzi, którzy kupują taką zabawkę nie obchodzi czy jest oryginalna bo wygląda tak samo i jest tania, więc to i tak w sumie nieważne. Ale lepiej było nie odpisać co daje jasny sygnał jak jest naprawdę. Uf ale mi się dopiero wylało :)
UsuńP. S. Ślicznie tu.
UsuńAle my się pieklimy jak najbardziej słusznie. Z resztą nie wiem, kto by się nie pieklił, na widok uszkodzonego, lub upapranego czymś towaru.
UsuńNieważne, czy dla dzieci, czy dla kolekcjonerów, czy dla stadka homunkulusów. Sprzedawany towar powinien być uprzednio doprowadzony do ładu, choćby dlatego, żeby samemu sobie nie narobić wstydu (wariant dla ludzi, którzy w głębokim poważaniu mają poszanowanie innych).
Bardzo rzadko cokolwiek sprzedaję, jednak jeśli już - to zawsze staram się ogarnąć towar na tyle, na ile potrafię.
Serio ludzie aż tak często zachowują się w taki sposób? O.O Rany. Społeczeństwo chyba zaczyna dziczeć. Do sklepów (w tym księgarni) praktycznie nie chodzę, ponieważ wolę kupować przez internet. I w ogóle, stronię od ludzi (co jednak nie znaczy, że ich nie lubię), więc raczej nie mam okazji zbyt często obserwować zachowań, które opisałaś. Niemniej, wierzę Ci, bo jednak raz na milion lat wyściubiam nos z domu i z warsztatu i wtedy widzę ludzi o pustych spojrzeniach, rozwrzeszczane, przez nikogo niekontrolowane dzieci, słyszę bełkotliwą mowę (mam wrażenie, że niektórzy zatracają zdolność do prawidłowego artykułowania słów) i właściwie... Jak najszybciej załatwiam swoje sprawy, w błyskawicznym tempie "zdobywam pożywienie" i czym prędzej zwijam się do miejsca, w którym dupy psami szczekają. Uf.
No, to trzeba stworzyć definicję pojęcia, które można określić "Paradoksem Unikatu" xD
Ludzie na olx potrafią wyprawiać takie rzeczy, że to się w głowie nie mieści. Większość jest ok, ale zdarzają się i naprawdę ciężkie przypadki.
A dodatkową rzeczą, która mnie razi, jest nieodpisywanie, gdy poproszę np. o dane do przelewu, gdy jestem zdecydowana na towar. Do momentu poproszenia o dane - sprzedawca potrafi być bardzo komunikatywny, ale jak przychodzi co do czego - milknie.
A facet od NM, to "geniusz" :D Prawdziwy "miszcz biznesuff". Teraz pewnie cieszy się, że jest "taki sprytny" :'D
Miło mi, że szablon Ci się podoba ^^
Śliczna ta nowa skórka na blogu, czy jak to się tam fachowo nazywa ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nowy szablon Ci się podoba. Robiłam go na szybko i cóż, jest całkowicie nie w moim stylu i w ogóle do niego nie jestem przekonana. Na ten moment, najważniejsze, że nie wypala oczu, ale jak będę miała trochę czasu wolnego, z pewnością machnę coś porządniejszego.
UsuńNa końcu 6 sezonu wszytkie kucyki zostają porwane przez Chrysalis z wyjątkiem Discorda, Starlight, Trixie i Thorax, którzy ruszają im na ratunek.
UsuńI gdyby jeszcze zostały brutalnie zamordowane, och! <3
Usuń