Elo, mordeczki.
Niestety, nie zaprezentuję Wam dzisiaj żadnych nowych kucyków, bo najzwyczajniej w świecie - nie mam nic ciekawego do pokazania. Możecie natomiast liczyć na pokaz mojego wrodzonego chamstwa i prostactwa. Może być?
Dobra, jedziem z tym koksem.
W początkowym okresie mojego zbieractwa, miałam chyba jakieś wyjątkowe szczęście. Nie musiałam specjalnie szukać, a nowe poniacze, niemalże same wpadały w moje oślizgłe macki. Sprzedający byli zawsze uczciwi i oragnięci, dodatkowo - w większości bardzo mili, lub po prostu neutralni. Nie miałam powodów do narzekań i ich nie szukałam. Było dobrze. Do czasu.
W późniejszych fazach mojej kucykowej fiksacji, niestety już nie było tak różowo. No cóż, prędzej czy później, coś musiało się zepsuć. Coraz częściej trafiałam na sprzedawców, którzy z uczciwością, mieli mniej więcej tyle wspólnego, ile ja mam z człowiekiem reprezentującym sobą uosobienie kultury i taktu.
Zachowując względny spokój, byłam skłonna z ledwością "przełknąć" brak rzetelności coraz to liczniejszych ogłoszeniodawców. Z resztą, jak się takich delikwentów trochę "przyciśnie", to z reguły coś (zazwyczaj niewiele, ale dobre i to) zaczyna do nich docierać. I nagle okazuje się, że taki gnuśny element jednak potrafi ruszyć dupsko i zrobić dobrej jakości zdjęcia towaru i je grzecznie podesłać zainteresowanej osobie. Można? Można.
Pomijając przeboje ze sprzedawcami, odniosłam wrażenie, że na polskim kucykowym rynku, to ogólnie nastała bieda.
No trudno - pomyślałam. - Poczekam na lepsze czasy.
I zajęłam się milionem innych rzeczy, a kwestie związane z kucykami, postanowiłam odłożyć na czas bliżej nieokreślony.
W przeciągu kilku ostatnich dni, miałam trochę więcej luzu. Mogłam więc sobie pozwolić, na porządne przetrząśnięcie serwisów z ogłoszeniami. Zainteresowało mnie kilka ofert, więc doszłam do wniosku, że w sumie, to przeznaczę trochę kasy na pierdoły, [gimb: mode on] bo nikt mi przecież nie zabroni. Bo mogę. Bo tak. I w ogóle, to YOLO. [gimb: mode off]
Poziom mojej pazerności gwałtownie podskoczył, serce zaczęło bić szybciej i ciesząc się jak głupi bateryjką, niemal z prędkością światła napisałam wiadomości do ogłoszeniodawców. Już nawet nie wiem na co liczyłam (poważnie, nie pamiętam, co ja wtedy sobie myślałam, bo zalała mnie taka fala szczęścia, jak ćpuna na widok jego ulubionych dropsów), w każdym razie - rozczarowałam się srogo i boleśnie xD
Poniżej, przedstawiam pięć największych hitów. Jednocześnie, pozwolę sobie nie wdawać się w szczegóły.
I. Zastanawiam się, czy babsko jest tak głupie, czy złośliwe. A może to
zwykłe lenistwo. Nie umiem ocenić. Pisałam do facetki ileś razy i zawsze
dostawałam zdawkowe, bezwartościowe odpowiedzi. Prosiłam (póki co, tylko raz) o
zdjęcia towaru, ale wykręcała się brakiem czasu, i obiecywała, że
prześle mi je później. Zdjęć jak nie było - tak nie ma. Informacji
zwrotnej również nie otrzymałam, a wiem, że babsztyl moje wiadomości
przeczytał.
II. Kolejna pani, sprzedała cały zestaw koników innej osobie, mimo że byłam pierwszą w kolejności klientką. Dlaczego? Bo przelew drugiej osoby dotarł szybciej, niż mój.
Kobieta od której chciałam kupić kuce, zadała pytanie czy rezygnuję. Najszybciej, jak to wtedy było w moim przypadku możliwe, powiadomiłam ją, że nie rezygnuję i wyjaśniłam powód mojego opóźnienia - a była to sprawa, której przeskoczyć naprawdę nie mogłam. Dowiedziałam się jednak, że ona już te kucyki sprzedała, bo uznała, że zrezygnowałam.
Wytłumaczyłam tej pani, że cywilizowany człowiek, to raczej informuje sprzedającego, jeśli ma zamiar zrezygnować z zakupu. I że jak się zadaje pytanie, to wypada przynajmniej zaczekać na odpowiedź.
Serio, poczułam się potraktowana jak jakiś troglodyta.
III. Ok, no to - następna paniusia. Z jednego konta pisałam z zapytaniem o możliwość zakupu kucyków na sztuki. Dowiedziałam się, że w ogóle nie ma takiej możliwości. No po prostu jedno, wielkie NOPE i koniec. No dobrze, skoro tak... Napisałam z drugiego konta i o dziwo - kucyki były jak najbardziej dostępne pojedynczo. WTF?
IV. Są takie ogłoszenia, w których jest możliwość wybrania sobie pojedynczych kucyków. Wszystko ładnie pięknie. Piszę do takich osób, wymieniam okazy które mnie interesują, po czym dowiaduje się, że tych, to już ni ma. Po czym, sprzedający łaskawie dodaje - "no ale może sobie pani wybrać inne". I jak coś takiego czytam, to się we mnie gotuje. Kurwa. Jego. Mać. Jak bym chciała inne, to bym sobie inne wybrała. I nie potrzebuję do tego specjalnego pozwolenia od sprzedającego.
A jeśli coś jest niedostępne, to wypadałoby jakoś zaznaczyć to w ogłoszeniu.
V. Brak reakcji na wiadomości. Piszę do dziuni czy tam dziuńka, że interesują mnie okazy takie, a takie i bla, bla, bla. Wszystko grzecznie, pięknie i kulturnie (jak zawsze, bo wbrew pozorom, staram się być dla ludzi uprzejma). No i czekam na odpowiedź. Czekam i czekam i jej nie dostaję, bo sprzedający chyba nawet nie widzi potrzeby odczytywania wiadomości które dostaje.
Oto moje dramaty xD
Nic wielkiego, tak w sumie. Co jednak nie zmienia faktu, że pewne zachowania i nieustannie powtarzające się sytuacje, trochę wyprowadzają mnie z równowagi. Tak, jestę cholerykę i sieję zniszczenię (ale nie w internetach, bo nie ómję). W internetach, to ja zwykły kasztan jestem i mogę sobie co najwyżej poutyskiwać na $ł!tcZ! bl0g@$kó - o właśnie tak, jak to dzisiaj miało miejsce :D
____________________
Info:
Nie mam nic do gimnazjalistów. Zaznaczam, że gimbus to stan umysłu i może dotyczyć osób we wszystkich grupach wiekowych.
Dziękuję za uwagę.
____________________
Info:
Nie mam nic do gimnazjalistów. Zaznaczam, że gimbus to stan umysłu i może dotyczyć osób we wszystkich grupach wiekowych.
Dziękuję za uwagę.
Sytuacja nr. 2 przytrafiła się właśnie mojej skromnej osobie :D
OdpowiedzUsuńNapisałam do babki wczoraj późnym wieczorem, dziś koło 9 dostaję odpowiedź, że kuce dostępne, więc mogę je jak najbardziej mieć. Byłam w stanie jej odpisać dopiero jakoś po 1 po południu, włażę na konwersację, przy okazji podpatrując ponownie treść ogłoszenia a tu wielki zonk - ogłoszenie nieaktualne ^^ Standardzik - laska między 9 a 13 opchnęła kucyki komuś innemu, nie będąc łaskawą poczekać na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony. Dobrze, że średnio mi zależało, bo inaczej bym chyba poszła na mostek z tej zgryzoty ^^
Oho, czyli wygląda na to, że takich narwanych sprzedawców, jest znacznie więcej, niż możnaby przypuszczać. Rozumiem chęć szybkiego zarobku, jednak, jeśli dla kogoś coś się rezerwuje, to ze zwykłej przyzwoitości wypada się z tego wywiązać. Rączki i nóżki opadają, że się tak wyrażę. I właśnie tacy sprzedawcy sprawiają, że coraz bardziej zniechęcam się do kupowania poniaczy.
UsuńWspółczuję kontaktu z takim ogłoszeniodawcą.
Czasem, tak sobie myślę, że ci ludzie mają wielkie szczęście, spotykać mnie tylko w rzeczywistości wirtualnej (bo tutaj, to ja ostatecznie mogę sobie kogoś porządnie zbluzgać, czego - jak do tej pory i tak jeszcze nigdy nie zrobiłam). W realu już nie jestem taka milutka.
Ja nawet online w takich sytuacjach rzadko trzymam się kurtuazji - napisałam babce, że według mnie takie zachowanie jest nieeleganckie, w końcu od jej odpowiedzi, jakoby kucyki były wciąć dostępne, minęły może z 4 godziny - otrzymałam standardową odpowiedź, że skoro ktoś "zdecydował się od razu", to ona sprzedała i tyle, innymi słowy kij mi w oko z moim pierwszeństwem ;)
UsuńWiesz, ja też sprzedaję dość dużo w necie ale zawsze staram się zakończyć jedną potencjalną transakcję zanim przejdę do drugiej, wyjątkiem są może sytuacje, gdzie ktoś nie daje znaku życia np. od 2 dni, wtedy nie czuję się zobligowana wyczekiwać odpowiedzi od takiej osoby. No nic, nie ma co jęczeć, bo to i tak g da, podzieliłam się moim ikspirjens, trza szukać dalej ^^
Bozieee... Na żywo gdybym miała styczność z taką francą, to rączka, nóżka, mózg - na ścianie. Tyle by z niej zostało xD
UsuńNo wiem, że sprzedajesz sporo :D I jesteś niezawodny dilu ^^
A tej facetce, która sprzedała kuce komu innemu - prawie nie dawałam znaku życia, przez prawie 2 dni, jednocześnie, na wszystkie możliwe sposoby starając się sytuację ogarnąć tak, żeby wszystko poszło możliwie jak najszybciej i najsprawniej.
Dobra, teraz idę się ciąć ziemniakiem.