Kolejna porcja kucyków...

 Jakość zdjęć jest koszmarna, bo robiłam je pralką "Franią". Jakość będzie lepsza, kiedy przerzucę się na inny model, a to nastąpi... Nie wiem kiedy i czy w ogóle. Także tak, tego, no.

Spójrzcie tylko, co udało mi się zdobyć! Sterling & Fluttershy! :D Od dawna "polowałam" na ten zestaw i jak widać - cierpliwość oraz upór, zdecydowanie się opłacają.
Ledwo zdążyłam zrobić to zdjęcie i... Straciłam nad sobą kontrolę; wręcz zaatakowałam opakowanie :'D


Fuck yeah! :D Kolejny alikorn do kolekcji! :D
Sterling taka zajebista i fokle.


Ale żółtego kurdupla, to najchętniej bym posłała w kosmos. Fluttershy jest paskudztwem, jakich mało. I te jej ślipia, jak u ćpuna. Przez nie, kuca wygląda tak, jakby była przewlekle nagazowana tęczą, albo zwyczajnie przedawkowała Skittles. W sumie, na jedno wychodzi.
Jedyna dobra rzecz w kucyku to guma, z której jest zrobiony. Nawet miłe toto w dotyku.

Jeszcze nie wiem, co uczynię z Flaterszajsem. Pewnie wystawię ją na sprzedaż lub wymianę, ewentualnie zrobię z niej uroczy podarek dla kotów moich, bądź dla Rasputina.


Bulwiaste szyje u poniaczy z G2, od zawsze uważałam za wyjątkowo odrażające. I w tej materii, niewiele się zmieniło. Ta "bulba" kojarzy mi się z wielkim "trochę-garbem" i jednocześnie "trochę-wolem". Właśnie tak to sobie nazwałam.
Dobra, dobra, ta szyja kucyka może nie wygląda najlepiej, jednak... Tak fajnie się nią kręci! xD
Po wyciągnięciu z paczki, Moon Shadow była brudna, miała wystrzępione końcówki włosów w ogonie i brakowało jej jednego kryształka w oku.
Dodam jeszcze, że kucę kupiłam w zestawie, w skład którego wchodziły: Sky Skimmer, Butterfly, dwie sztuki do granic możliwości wymolestowanych Silver Swirl, Light Heart (od Canopy Bed) będąca istnym obrazem nędzy i rozpaczy, coś z G3 (nie chciało mi się tego zidentyfikować) i kiepskiej jakości podróbka G3. 
Butterfly i Sky Skimmer już pokazałam, poniżej jest Moon Shadow, a całą resztę koników, pokażę w bliżej nieokreślonej przyszłości. Ewentualnie wcale. Ale to ostatnie jest raczej mało prawdopodobne, bo chęć poużalania się na nieuczciwość niektórych sprzedających, jest silniejsza nawet od mojego wrodzonego lenistwa.


Próbowałam kucyka doprowadzić do ładu, jednak pewnych przebarwień, niestety nie dało się wyczyścić. Na przykład, tego zaczernienia wokół księżyca, nie mogłam wywabić żadnym sposobem. Podobne przebarwienia, jednak o wiele bardziej rozproszone i niewyraźne, znajdują się u nasady łebka kucyka. Yyyych.


Ze swojej pierwszej Dainty Dove nie byłam zbyt zadowolona, ponieważ jej stan, pozostawiał naprawdę wiele do życzenia. Pamiętam, że na jej widok, momentalnie zrobiło mi się gorąco. Przepłaciłam, ot co. Dałam się zrobić w balona i tyle.
Niezadowolona ponad wszelką miarę, postanowiłam nie ustawać w poszukiwaniach idealnej Dainty Dove. I oto znalazłam! ^^

Panie i Panowie, poznajcie moją nową, idealną Dainty Dove! 
Kupiłam ją razem z playsetem. Ogólnie, kucykowych domków nie zbieram, ale Wedding Chappel stanowi wyjątek. Zawsze chciałam mieć WC! :'D
No i, co ważne - osoba od której kupiłam zestaw, też jest na 100% w porządku. 


Ładne WC, dobre WC, bardzo, bardzo eleganckie.
Gołąbki mnie tak bardzo urzekły, że nawet postanowiłam je nazwać. Ten po lewej, to będzie Archimedes (kto kiedykolwiek przesadził z TF2, ten mnie zrozumie), a ptok po prawej, to Platon (musi pasować do Archimedesa, a jakże by inaczej).
Chociaż zastanawiałam się, czy temu z lewa nie dać na imię "Bynajmniej", a temu z prawa - "Przynajmniej".


Do WC, były dołączone wszystkie dodatki, zachowane w doskonałym stanie. Goóompy widzieliście, welon z wiankiem widzieliście, pierścień z dajmondem widzieliście. 
Mam jeszcze dwa drobiazgi. Motzno taki se bukiecik, który jest motzno taki se, gdyż jest motzno taki se, więc jest motzno taki se, dlatego, że jest właśnie motzno taki se.
Natomiast grzebyczek z ptokiem jest prześliczny i gdyby istniał taki sam, tylko że dla człowieka, to chętnie bym kupiła.


Mam co chciałam.
Na dzisiaj koniec, jednak...
Łowy trwają nadal :D

5 komentarzy:

  1. ależ zajebisty łów.
    zazdro całą parą :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łowu nie nazwałabym zajebistym. Jeśli już, to określiłabym go jako owocny w nawet przyzwoite zdobycze ^^

      Usuń
  2. Dainty Dove prześliczna ^^ Mam parę akcesoriów do G2, których szczerze powiedziawszy w ogóle nie potrzebuję, to przy następnej "dostawie" je dołożę w gratisie, jakieś bramy z tęczą itp. - tu masz linka, daj znać czy w ogóle Cię to jara -

    http://mylittlewiki.org/wiki/File:Ivy%27s_Rainbow.JPG

    Zaś te nowe "cosie" z opakowania mnie osobiście nie zachwycają ale jak Tobie się podoba, to najważniejsze ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że Dainty Dove Ci się podoba.

      Jeżeli z akcesoriów masz jakieś "użytkowe" niepotrzebne drobiazgi, to się z nich ucieszę. Ale za tęczę, raczej podziękuję :P

      Jeśli chodzi o serię G4, to za nią nie przepadam. Wyjątek stanowią alikorny, które uważam za bardzo ładne.
      Z kolei akcesoria z tej serii, to jakaś masakra. Cały czas te same formy, tylko w różnych barwach i odmiennych stopniach przezroczystości. Najnowsze drobiazgi mają się nijak, do tych wszystkich dodatków z G2.

      Usuń
  3. konkurs! konkurs! :-) http://sweetberry-kiss.blogspot.com/2017/01/konkurs.html

    OdpowiedzUsuń